niedziela, 31 stycznia 2010

sobota, 30 stycznia 2010

30 stycznia

Wyjątkowo niemalownicza, ale i wyjątkowo dobra zapiekanka. Mniam!


piątek, 29 stycznia 2010

czwartek, 28 stycznia 2010

środa, 27 stycznia 2010

wtorek, 26 stycznia 2010

poniedziałek, 25 stycznia 2010

niedziela, 24 stycznia 2010

sobota, 23 stycznia 2010

piątek, 22 stycznia 2010

22 stycznia

Poranek, który sprawia, że człowiek musi się zastanowić, czy nie przeformułować swojej definicji piękna. Nawet warszawskie blokowiska wyglądają jak dzieło geniusza estetyki. No - prawie.



czwartek, 21 stycznia 2010

21 stycznia

Ugotowałam zupę. Na dzikie zimno, które nas atakuje niezgodnie z wszelkimi trendami ostatnich lat, nie ma to jak barszcz jakoś-tam-trochę-pod-rosyjski.


środa, 20 stycznia 2010

20 stycznia

Dłuuugo siedziałam w szkole. A w domu czekały na mnie kociska. Oto Irokot.

Wersja open:


Wersja closed:

wtorek, 19 stycznia 2010

19 stycznia

Papciaste rano uznało, że kocha siostrę. Zostało obdarzone wzajemnością. Stan ten przetrwał do wieczora. Nie wiem, dlaczego.



poniedziałek, 18 stycznia 2010

18 stycznia

Poprzedni dzień nie był udany? Wrrrr... Ten tym bardziej. Za to córki były na swoim miejscu.

niedziela, 17 stycznia 2010

17 stycznia

To nie był udany dzień. Ale przynajmniej placki były smaczne.

sobota, 16 stycznia 2010

16 stycznia

Elf Świętego Mikołaja. Prawdziwy.

piątek, 15 stycznia 2010

15 stycznia

Tylko poranek był miły.

czwartek, 14 stycznia 2010

14 stycznia

Poranek nauczyciela. Through the window of the teacher's room.


środa, 13 stycznia 2010

13 stycznia

W latarniach kryje się jakaś magia, która najpaskudniejsze osiedle może zamienić w pejzaż rodem z fantastyki. Tej cywilizacyjnej:


lub tej bardziej ekologicznej:

A wszystko to tuż za progiem.

wtorek, 12 stycznia 2010

12 stycznia


Niektóre poranki są gorsze od innych. Nawet kucyponek nie pomaga w przekroczeniu progu przedszkola.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

11 stycznia

Warszawa zakopana w śniegu. Wszyscy narzekają. Ja się cieszę jak dziecko.

niedziela, 10 stycznia 2010

10 stycznia

Nad Świdrem. Takim samym, jak 25 lat temu.

sobota, 9 stycznia 2010

9 stycznia

Wszystko zawiane śniegiem. A w domu cieplutko i córkowato. Więc zrobiłyśmy sobie budyń.

8 stycznia

Dzień towarzyski. Goście od rana do wieczora. Właściwie do nocy, bo ostatnia porcja wyszła sporo po 1.00. A wszystkiemu winne faworki.

7 stycznia

W szkole - upiornie. W domu - zwyczajnie. W duszy - pusto jakoś.

środa, 6 stycznia 2010

6 stycznia, Trzech Króli

Sypnęło śniegiem i Warszawa stanęła. Stała na tyle spokojnie, że zdołałam natrzaskać zdjątek swoją Nokią, z braku normalnego aparatu, którego nie nosze ze sobą, bo ciężki, a mnie ciężkiego nie wolno. Ja już siedzę w domu, ale ona ciągle stoi. Warszawa, znaczy.


wtorek, 5 stycznia 2010

5 stycznia

Gotowałyśmy sobie wspólnie z Papciastym risotto (bardzo dobre). Usiłowałam sfotografować Małe obierające cebulę tudzież oddające się innym kuchennym rozkoszom, ale i tak najbardziej spodobał mi się po prostu papciasty buziak.



poniedziałek, 4 stycznia 2010

4 stycznia

Poranek z Małym Córkiem. Bardzo przyjemny.


niedziela, 3 stycznia 2010

3 stycznia

Po nieprzespanej nocy doluftowy dzień. Jasnym punktem był królik, który został rozszarpany w mgnieniu oka.


sobota, 2 stycznia 2010

2 stycznia

Poranek pod znakiem cięcia zastrzału. Popołudnie - pieczenie muffinów. Jedno i drugie istotne, nieprawdaż?


piątek, 1 stycznia 2010

1 stycznia

Z Sylwestra zdjęć brak. Za dobrze się bawiliśmy :) Za to w domu powitała nas nasza własna choinka i to ona otworzy ten codziennik tegoroczny.