środa, 6 stycznia 2010

6 stycznia, Trzech Króli

Sypnęło śniegiem i Warszawa stanęła. Stała na tyle spokojnie, że zdołałam natrzaskać zdjątek swoją Nokią, z braku normalnego aparatu, którego nie nosze ze sobą, bo ciężki, a mnie ciężkiego nie wolno. Ja już siedzę w domu, ale ona ciągle stoi. Warszawa, znaczy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz