Zakręcona matka dwóch córek indywidualistek. Świeżo poślubiona żona Człowieka w Mundurze. Upiorna w swym oddaniu nauczycielka biologii w odczapnej szkole. Zamiłowana tłumaczka czego popadnie z angielskiego. Wierna poddana małego nakrapianego kota-sikawki. Śpiewa, gra, tańczy, czyta, gotuje, wrzeszczy na wszystkich. Niepoprawna optymistka mimo ciężkiej depresji. Słowem - niezła cholera.
Sypnęło śniegiem i Warszawa stanęła. Stała na tyle spokojnie, że zdołałam natrzaskać zdjątek swoją Nokią, z braku normalnego aparatu, którego nie nosze ze sobą, bo ciężki, a mnie ciężkiego nie wolno. Ja już siedzę w domu, ale ona ciągle stoi. Warszawa, znaczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz